Pewnego piękniutkiego, zimowego, stycznowego ranka Puchatek szukał resztek miodu w swojej chatce. Niestety nic nie znalazł.
- Ja pierdzielę, znowu muszę popierdalać do sklepu po ten pieprzony miód, a na pieprzonym dworze zjebana pogada, co za chujowizna! - stwierdził.
I kubuś powędrował do sklepu “Siurawa” po słoik miodu pitnego, ale zapomniał wziąć kasy. Lecz głupi michu nie jest.
Dawaj mioda - zaczął dresiarsko Kubuś.
- Nie mam, kurwa - odparł zapity sprzedawca słuchający właśnie wypowiedzi ks. Cipowicza z parafii święto pieprzonych rogalików na temat pedofilów w radiu ma-ryja.
- Jak nie dostanę de madafaken mjud to ci wyciurlam z lacza, kapujesz czy nie? - zagroził Kubuś
- Te narrator przestań mi, kurwa, przerywać, bo będzie ostro! (Kubuś)
- No tak kurde lepiej, a ty pipo przy kasie dawaj de madafaken mioduwe i wyłącz dis szyt!
(Qbuś)
- Ok, Ok masz, należy sie 3 zł (pipa)
- Może być zamiast 3 zybli lacz w ryj? (Qba)
- Dobra, dobra mata mioda za gratisa. (pipa)
Po udanym rozboju w “Siurawie” Qbuś poszedł do Prosiaczka.
- Siema Prosidło, stary obszczymurze (qba)
- Siema menelu jeden. (Pro-siak)
- Mam mioda chceta wypić ze mną? (Qba)
- No spox (Pro…)
I tak Kubuś razem z Pro-siaczkiem wtrąbili całe 5 litrów miodu pitnego (nowego wytworu firmy produkującej Heracles - Classic Płońsk Aperitif).
- Te Qbuś qrde zara puszczę pawiora - zawieśniaczył Pro-siak.
- Eee, ja tam się już uodporniłem. (Qba)
- Ta, ale ja na śniadanko wpierdoliłem se do nosa trochę kleju. (Pro..)
- A wiesz co, mam ochotę zajebać tej pipie krzysiowi, a ty? (Pro…)
- Dobry pomysł, idziemy po Tygrycha? (Qba od teraz Q)
- Nie, bo Tygrycho poszedł do fabryki butaprenu. (Pro… teraz P)
- A Kłapouchy? (Q)
- Tyż ni, on ma trzydniowego kaca po wczorajszym. (P)
- A wiesz już gdzie jest Królik? (Q)
- Słyszałem, że sellnął chatę za yabola. (P)
- Wiedziałem, że kiedyś dokona męskiej decyzji, tyle że wqrwia mnie jego Sado-Maso mania.
- No to idziem somi do chaty PipY. (Q)
- Taki fart, że mam trochę plastiku pod łóżkiem. (P)
I tak Pro-siak i Qbuś poooszzzzzliii! do chaty krzycha (z małej bo to pipa), żeby poczęstować go plastikiem.
- Hej krzysiu hop hop mamy coś dla ciebie! (Q)
- No własnie, wyłaź pipo jedna, chcemy ci zajebać - mruknął cicho Prosiak.
- Halo, halo, koledzy co tam dla mnie macie? (k)
- Zamknij gały otwórz ryj, często to robisz z tym gejem Sovą. (Q)
- Och, jak ja kocham tę zabawę, już niiic nie widzę! (K)
- Hir juł'ar juł madafaker aaa! - i Pro-siak wieśniacko wepchnął plastik razem z zapalnikiem krzysiowi w ryj.
- Masz 3 sekundy pipo - miłej zabawy! (Q)
- Si'juł in de hell ha ha ha madafakin homosekszualist! - zawieśniaczył Pro-siak i razem z Qbusiem spierdzielili do domku. Zrobili to w dwie sekundy, bo byli na haju. Gdy zatrzasneli za sobą drzwi Kubuś zatekścił:
- Zara piźnie.
Boooooooom!!!
- Ale jebło! (Prosiak)
- Choć looknąć jak to looks like.
I ku swojemu zdziwieniu ujrzeli przed chatą dość dużą i zajebiście głęboką dziurę, na dnie której leżał Gofer jako zombi i jęczał w kółko wieśniacko:
- Oł fak maj hed, oł fak maj hed…
- Te, Gofer, cioto jedna, fajnie było? (Q)
- Ja pierdolę, jebana ciota powróciła.
- Czy was qrwa pojebało, budowałem se qrwa nowa chatę. (G)
- Tylko qrwa bez takich! (P)
- Bo co, różowy knypasie, chata mi jebła!
- Miała jebnąć chata pipy krzycha. (Q)
- No właśnie, ale ten gej schował ryj w piach jak pieprzony struś - powiedział Gofer, po czym wyciagnął spod siebie nietkniętego krzysia i odruchowo rypnął go w czachę.
- Tu jest, pedał jeden. (G)
- Ojej zombi łaaa mamo, mamo!
- Ty qrwa nie wrzeszcz, tylko gadaj łaj juł stil alajf, jak nie powiesz to też tak będziesz wyglądał! - Pogroził Zombigofer, który miał zielony, zgniły ryj i oczy przywiązane do nosa.
- Jja ja myślałem, żże że jak schowam głowę pod ziemię, to nic nie wybuchnie.
- Oprócz mojej chaty! - wrzasnął Gofer i ponownie przykurwił pipie z piąchy w jego krzywy ryj, po czym wrzasnął:
- I wsadź se w dupę shady'ego! (geja z just syfu)
- A tak wogóle, czemu nic ci się nie stało po wybuchu? (Q)
- Bbo bo od takich różnych zabaw z panem Sową się uodporniłem, a głowę schowałem, bo się bałem, że stracę piękny domek.
- Już nie taki qrwa piękny - powiedział Tygrysek, który wrócił z podróży.
- Patrz jak ci go upiększyłem pipo. (T)
- Ojej mój domek jest cały w kleju (k)
- Te, ale to mu dużo nie zrobi - zamarudził Qba.
- No włacha, qrwa łi łant mor - dodał wieśniacko Pro-siak.
- Czekajta, dis klej is łatwopalny. (T)
- Kto ma fajera? (P)
I w tym momencie skacowany Kłapouchy rzucił cocktailem mołotova przez okno do domu krzycha rycząc:
- Stulcie ryje, buraki zafajdane aj łant tu slip!
- Oj mój piękny domek zniszczony! (k)
- A chcesz też mieć zniszczony ryj? - pogroził zdesperowany Gofer.
- Ta, chceta żebym wyrwał chwasta? - dodał Kubuś.
- To ja już pójdę.
I nagle zza krzaków wyłonili się sprzedawca z “Siurawy” i jego zalani bracia: Zbychu i Bania! - To ten, to ten! - darł się sprzedawca wytykając Kubusia.
- Juł ar ded - Powiedzieli bracia rzucając się na Puchatka.
- Nat soł fest madafakers - powiedzieli jednocześnie Pro-siak i Tygrych biegnąc w kierunku braci, niestety będąc na haju zajebali o pobliskie drzewo.
- O chyba jest niedobrze! (Q)
Na szczęście skacowany Kłapouchy miał jeszcze siły by jebnąć cocktailem przez okno prosto w braci.
Ale sie najebują! - powiedział wieśniacko Królik, który sprzedał chatę za yabola i mieszkał w kartonie od prezerwatyw, przez co banda nie mogła go znaleźć od trzech dni.
- Szkodówa, że nie został nikt komu można wpierdolić!
- Ten pojnts for mister Kłapouchy - zawieśniaczył Qbuś, po czym rypnął o ziemię ze zmęczenia.
Jarający się bracia darli się:
- Jeszcze tu qrwa wrócimy!\
Po czym wpierdolili się do dziury powybuchowej łamiąc sobie karki. Gofer - jedyny przytomny oprócz Królika - stęknął:
- No i qrwa znowu muszę zapierdalać z łopatą. Po czym wziął łopatę i zaczął kopać.
- Hej Gofer łap - wrzasnął Królik, który pierdzielnął w Gofera granatem i odszedł z satysfakcją krzycząc - Zombie destroyed! MISSION ACOMPLISHED!!